W zeszłym tygodniu jeden z użytkowników portalu wykop.pl zwrócił uwagę, że cena pralki, na którą od kilku miesięcy ostrzył sobie zęby, w jednej chwili wzrosła o 400 zł. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że cena podskoczyła jednocześnie we wszystkich sklepach internetowych agregowanych przez Ceneo.pl. Inni użytkownicy szybko wyjaśnili, że przyczyną tego zjawiska jest stosowanie przez sklepy internetowe automatycznych systemów dostosowujących ceny produktów do cen konkurencji.

Działanie systemów dostosowujących ceny w wielu przypadkach przypomina działanie kartelu. Uczestnicy kartelu utrzymują jednolite lub bardzo zbliżone ceny, a w razie odstępstwa od zmowy przez któregoś z nich (tj. obniżenia ceny w celu przeciągnięcia klientów do siebie) karzą go natychmiastową „odwetową” obniżką. Systemy sprzedawców internetowych badają poziom cen u konkurentów i dostosowują do niego ceny we własnym sklepie. Jeśli któryś z konkurencyjnych sprzedawców wprowadza obniżkę, może się spotkać z reakcją systemów innych sprzedawców, które obniżą własne ceny do zbliżonego poziomu. Czy stosowanie algorytmów cenowych jest zatem równoznaczne z udziałem w kartelu?

Powyższe pytanie dotyka ciekawego problemu: granicy pomiędzy inteligentnym dostosowywaniem swojego zachowania do zachowań konkurentów (które jest dozwolone), a porozumieniem ograniczającym konkurencję (które oczywiście dozwolone nie jest). Dopóki przedsiębiorca samodzielnie kształtuje swoje ceny, dopóty nie można zarzucić mu udziału w niedozwolonym porozumieniu. Z naruszeniem będziemy mieli do czynienia wtedy, gdy przedsiębiorcy porozumieją się co do cen lub co do sposobu ich ustalania.

Przykładem naruszenia z wykorzystaniem algorytmów jest sprawa dwóch sprzedawców plakatówGB eye i Trod – którzy umówili się (mailowo), że nie będą ze sobą konkurować cenowo i że wdrożą w tym celu odpowiednie algorytmy (co też uczynili). Trod otrzymał karę w wysokości ok. 160 000 funtów (był to relatywnie mały podmiot), a GB eye skorzystał z leniency.  Oprócz tego prezes Trod otrzymał pięcioletni zakaz sprawowania funkcji zarządczych. (W Polsce za podobne zachowanie uczestnikom groziłaby kara w wysokości do 10% obrotów, a ich prezesom – do 2 mln zł.)

Pozornie proste rozróżnienie między działaniem jednostronnym a porozumieniem sprawia jednak niekiedy poważne problemy praktyczne, ponieważ – zgodnie z utrwalonym orzecznictwem – porozumienie ograniczające konkurencję może zostać zawarte nie tylko przez wyraźne oświadczenie, lecz także przez określone zachowanie (tj. może mieć charakter dorozumiany). Przykładowo – dość powszechnie przyjmuje się, że za członka niedozwolonego porozumienia może być uznany przedsiębiorca, który jedynie pasywnie uczestniczył w spotkaniu, na którym jeden z jego konkurentów ujawnił swoje zamiary cenowe (chyba że ów przedsiębiorca niezwłocznie zdystansuje się od zachowania konkurenta).

W sprawie GB eye i Trod algorytmy służyły jedynie do wdrożenia wcześniejszego wyraźnego porozumienia (zawartego drogą mailową). Jak należałoby ją ocenić, gdyby nie doszło do wymiany maili, a konkurenci skoordynowali swoje zachowanie poprzez stopniowe „jednostronne” dostosowywanie swoich algorytmów w sposób prowadzący do stabilnego ustalenia ceny na antykonkurencyjnym poziomie? Na to pytanie organy nie dają jasnej odpowiedzi. Ale są wyraźnie zainteresowane stosowaniem algorytmów w sprzedaży internetowej. O związanych z nimi zagrożeniach pisały niedawno niemiecki i francuski organ antymonopolowy. Kilka dni temu przyłączyła się do nich europejska komisarz ds. konkurencji wskazując, że Komisja Europejska będzie się przyglądać, w jaki sposób sprzedawcy internetowi stosują algorytmy cenowe. Podobnego zainteresowania można oczekiwać od UOKIKu.

 

 

Photo by: Ruiwen Chua