Zgodnie z zapowiedziami Komisja Europejska przedstawiła dzisiaj Google zarzuty (Statement of Objections) nadużywania pozycji dominującej przy licencjonowaniu systemu Android – jednej z pereł w koronie internetowego giganta. W zeszłym roku do Google wysłano zarzuty nadużywania pozycji dominującej na rynu wyszukiwarek (Postępowanie w sprawie Google nabiera rozpędu). Obecnie Komisja prowadzi zatem dwa postępowania antymonopolowe dotyczące dwóch najważniejszych produktów Google. Teoretycznie w każdym z nich Google grozi maksymalnie ok. 7,5 mld dolarów kary.

Komisja uznała, że Google zajmuje pozycję dominującą:

  • na rynku usług wyszukiwania internetowego (co wynikało już z zeszłorocznego Statement of Objections),
  • na rynku „możliwych do wylicencjonowania mobilnych systemów operacyjnych” (licensable smart mobile operating systems) – taka definicja rynku systemów mobilnych nie obejmuje systemu iOS firmy Apple (która nie licencjonuje go innym producentom) więc Android ma na tym rynku udziały przekraczające 90%,
  • na rynku „sklepów z aplikacjami dla systemu operacyjnego Android” (app stores for the Android mobile operating system) – ta definicja wyklucza z kolei sklepy z aplikacjami na innych systemach operacyjnych (np. App Store firmy Apple), więc także tutaj Google ze swoim Play Store ma udziały przekraczające 90%.

Zarzuty Komisji są następujące.

  1.  Po pierwsze Komisji nie podoba się, że producenci smartfonów, którzy chcą preinstalować na swoich urządzeniach Google Play, muszą także preinstalować Google Search (i ustawić go jako domyślną wyszukiwarkę) oraz Google Chrome. Zdaniem Komisji producenci powinni mieć swobodę w wyboru aplikacji, które chcą preinstalować. Zarzut Komisji przypomina oczywiście zarzuty wobec spółki Microsoft, która w 2009 r. została oskarżona o nielegalne wiązanie przeglądarki Internet Explorer z systemem Windows. Microsoft zobowiązał się do zmiany praktyk i dodania tzw. okna wyboru przeglądarki (ale ostatecznie nie wszystkie wersje systemu go otrzymały i Microsoft ukarano 561 mln euro kary). Pomiędzy zarzutem wobec Google a zarzutami wobec Microsoftu występują jednak co najmniej dwie zasadnicze różnice:
    • Microsoft dołączał IE do systemu Windows, natomiast Google nie wiąże udzielenia licencji na Androida z obowiązkiem instalowania innych swoich aplikacji. Producenci, mogą instalować Androida bez aplikacji Google. Co więcej, producenci mogą instalować i modyfikować Androida nawet bez podpisania umowy z Google (tak robi np. Amazon). Google wymaga jedynie, aby producenci instalujący jedną z aplikacji Google (Google Play) instalowali też dwie inne (Google Chrome i Google Search).
    • Android jest udostępniany przez Google za darmo na licencji open source, podczas gdy Windows był (i pozostaje) odpłatny.
  2.  Po drugie Komisja zarzuca Google, że zmusza producentów urządzeń do podpisywania porozumień antyfragmentacyjnych (anti-fragmentation agreements), które zobowiązują ich do niesprzedawania urządzeń działających na innych wersjach Androida. Ponownie jednak obowiązek podpisania porozumienia nie jest powiązany z samym instalowaniem Androida, lecz jednej z aplikacji Google (Play Store lub Google Search). Zdaniem Komisji Google nie wykazało, że te ograniczenia są obiektywnie uzasadnione. Na pierwszy rzut oka wydaje mi się, że przynajmniej w przypadku Play Store taki wymóg można obiektywnie uzasadnić. Instalowanie Play Store na urządzeniach z nieoficjalnymi i niepochodzącymi od Google wersjami Androida może powodować, że aplikacje zakupione przez sklep nie będą działały albo nie będą działały prawidłowo. Poza tym obecność wielu wersji systemu utrudnia tworzenie aplikacji. Jeszcze niedawno tzw. fragmentacja Androida stanowiła barierę nawet przy tworzeniu najprostszych aplikacji. Także obecnie fragmentację wskazuje się jako największą wada tego systemu – zwłaszcza w porównaniu z konkurencyjnym iOS (Android’s biggest flaw: fragmentation)
  3. Po trzecie zdaniem Komisji Google płaci producentom sprzętu za preinstalowanie na ich urządzeniach aplikacji Google Search na zasadzie wyłączności (tj. bez jednoczesnego preinstalowania innych aplikacji do wyszukiwania).

Google ma teraz 12 tygodni na odpowiedź. Może zaproponować Komisji ugodę albo – jak w przypadku poprzednich zarzutów – zakwestionować stawiane zarzuty. W tym drugim przypadku decyzja zakazowa i kara są oczywiście dużo bardziej prawdopodobne, ale od ewentualnej decyzji Google będzie przysługiwać odwołanie do Trybunału Sprawiedliwości UE.